Nabici w petycję

10.05.2021 Tekst przeczytasz w 4 min.

Półtora roku temu nie widać było realnie czyich interesów broni krążąca wśród mieszkańców petycja dotycząca sprzedaży działki miejskiej na potrzeby konsorcjum SOUDAL. Mimo, że jedną z działek wyłączono ze sprzedaży, to nadal grupa osób, również niektórych radnych, starała się zablokować tę sprzedaż, która była, jest i będzie w interesie miasta. Dzisiaj z perspektywy czasu dokładnie widać, jakie były prawdziwe zamiary jej autorów.

W rzeczywistości naciągnięto mieszkańców na „wsparcie” interesów dwóch pionkowskich przedsiębiorców działających w branży budowlanej. Jeden z nich, mąż radnej kupił niedawno sąsiednią działkę, na której kopie, wysypuje, przesypuje ziemię, co zwiększa poziom wody i może doprowadzić do zalania sąsiednich działek, a drugi zainicjował awanturę, bo okazało się, że przez miejską działkę biegnie do niego przyłącze wodociągowe. Widać, że bardzo rzadko interesy prywatne będą zbieżne z interesem samorządowym, bo każdy chciałby z tego samorządu coś „uskubać” dla siebie.

Motyw działania był prosty. Robić szum w interesie rzekomej obrony interesu społecznego, gdy tymczasem chodziło tylko i wyłącznie o interes własny. Można powiedzieć – zwyczajny wstyd! Tylko, kto się dziś wstydem przejmuje? Wykorzystano mieszkańców naciągając do podpisania petycji, strasząc ich szkodliwą działalnością firmy i nie mówiąc nic o faktycznych motywach. Jednym z argumentów, jakie przedstawiała radna Wioletta Grzywacz odwiedzając mieszkańców ze wspomnianą petycją, było to, że rozbudowa firmy Soudal zwiększy zagrożenie wybuchem, a już na pewno zniszczony zostanie teren zielony, który powinien pozostać dziewiczy lub co najwyżej stać się zielenią urządzoną. Broniąc enklawy zieleni radna nie wspominała, że bardzo chętnie jej mąż zakupi sąsiadujący teren, by jednak zniszczyć to, o co niby tak zajadle chciała walczyć z burmistrzem.

Dzięki dobrej współpracy z firmą Soudal można było uporządkować zaniedbany i podmokły teren, jednak napastliwe formy „walki” radnej Wioletty Grzywacz wspomaganej przez byłego wiceburmistrza Stanisława Mazura doprowadziły do zaniechania realizacji korzystnego dla miasta pomysłu. Tym samym firma Soudal, która już w poprzedniej kadencji chciała zakupić ten teren by rozwinąć przedsiębiorstwo, nie stworzy nowych miejsc pracy dla mieszkańców, a do budżetu miasta nie wpłyną dodatkowe pieniądze z podatku od nieruchomości, dzięki którym moglibyśmy dla mieszkańców wyremontować chodnik czy utwardzić którąś z dróg gruntowych, o które tak mocno zawsze zabiega właśnie radna Grzywacz.

Spora część osób, które petycję podpisały i widzą co dzieje się na tym terenie, a już szczególnie, kiedy dowiadują się, kto na nim działa, wyraża swoje ogromne rozczarowanie i otwarcie mówi, że czują się oszukani, bo podpisywali dokument, który miał spowodować, że nic na tym terenie się nie zmieni. I nie oszukał ich burmistrz, jak próbowano to przedstawić, tylko właśnie ci, którzy udawali obrońców terenów zieleni i względnego spokoju. Nie trzeba było też długo czekać żeby przekonać się, że za obrońców terenu przed sprzedażą go firmie Soudal podawały się osoby, które bezpośrednio zainteresowane były tym, co znajduje się w ziemi, czyli przyłączem wody do swojej firmy. Sprzedaż działki firmie Soudal ujawniła, że biegnące tamtędy rury wodociągowe trzeba przenieść na własny koszt, bo przez lata nikt nie uporządkował prawa własności. Żeby zaoszczędzić pieniądze, opowiadano mieszkańcom i działkowcom, że Soudal będzie większym zagrożeniem niż jest obecnie, choć prawda jest taka, że żadnym zagrożeniem nie jest, a wypadek z pożarem, jaki miał miejsce kilka lat temu, był tylko incydentem. Stacja paliw w środku miasta stwarza o wiele większe zagrożenie, a jednak we wszystkich miastach takie stacje instalowane są w pobliżu osiedli mieszkalnych. Tyle, że widocznie tam nie ma osób, które broniąc własnego interesu, udają, że działają dla dobra innych.

Nie chcę być i nie jestem adwokatem firmy Soudal, ale przypomnę mieszkańcom pewien fakt, kiedy to w pierwszej kadencji burmistrza Zawodnika, były wiceburmistrz Stanisław Mazur próbował robić wszystko, by firma Soudal w ogóle nie zaistniała na naszym terenie. Był przeciwny powstaniu wielu miejsc pracy dla mieszkańców naszego miasta, a przede wszystkim przeciwny wpływom do budżetu miasta. Teraz też walczy z firmą, by uniemożliwić jej rozwój, a ponieważ nie może robić tego jawnie, to ściśle współpracuje z tymi radnymi, którzy szczególnie dbają o interesy wąskiej grupy mieszkańców, szkodząc przy okazji wszystkim pozostałym.

Moim zadaniem, jako burmistrza jest stwarzanie warunków do rozwoju firm, przyciągania nowych przedsiębiorców, którzy dadzą pracę mieszkańcom, bo dzięki wpływom z podatków skorzysta całe miasto i wszyscy jego mieszkańcy. Jako burmistrz kieruję się dobrem ogółu. A czy wśród radnych, którzy deklarowali dokładnie to samo, są osoby, które wolą dbać o dobro swoje i swoich znajomych wykorzystując nieświadomych faktycznego stanu rzeczy mieszkańców?

 

Robert Kowalczyk

Zobacz także

Nietuzinkowa wystawa plenerowa „Klamka zapadła”
Nietuzinkowa wystawa plenerowa „Klamka zapadła”
Podsekretarz stanu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z wizytą w Pionkach
Podsekretarz stanu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z wizytą w Pionkach
Uczniowie z PSP nr 1 z sukcesami w III Powiatowym Mini Turnieju Wiedzy BRD
Uczniowie z PSP nr 1 z sukcesami w III Powiatowym Mini Turnieju Wiedzy BRD
Konkurs plastyczny “ECO-kreacja” 2024
Konkurs plastyczny “ECO-kreacja” 2024
W Dniu Kobiet...
W Dniu Kobiet...