Niedzielny spacer historycznym szlakiem zapowiadał się ciekawie, więc organizatorzy liczyli na duże zainteresowanie ze strony mieszkańców. Frekwencja okazała się zaskakująca, a liczba osób chcących wziąć udział w spotkaniu z prof. Markiem Wierzbickim udowodniła, że wciąż architektura Pionek ma swoich miłośników. W wędrówkę po Pionkach szlakiem najciekawszych zabytków wyruszyło około 100 osób.
Przed budynkiem dawnego Kasyna Urzędniczego już przed południem zebrała się spora grupa osób i z każdego kierunku nadchodzili kolejni uczestnicy. To było prawdziwe spotkanie pasjonatów historii naszego miasta, z mnóstwem ciekawostek, wspomnień i wesołych anegdot.
Pionki – ciekawa historia powstania miasta
Pionki to jedna z najmłodszych miejscowości regionu mazowieckiego, a zarazem jedno z ciekawszych miejsc, choćby dlatego, że miasto powstało dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, ogromnemu wysiłkowi przedwojennego państwa polskiego oraz twórczej, pełnej wysiłku pracy ludzi, których los rzucił w to miejsce. Jeszcze w 1921 r. istniały tu dwie małe wioski – Pionki i Zagożdżon – powstałe w pobliżu funkcjonujących wcześniej młynów.
Start wycieczki – Kasyno Urzędnicze
Punktualnie w samo południe uczestnicy mieli okazję wysłuchać bardzo ciekawej opowieści o świetności dawnego Kasyna Urzędniczego, do którego jeszcze przed II wojną światową przyjeżdżały prawdziwe znakomitości świata kultury czy polityki: Mieczysław Fogg, Hanka Ordonówna, Ada Sari czy teatr Juliusza Osterwy, a gościnnie bywał prezydent Ignacy Mościcki. Budynek zaprojektowany przez Eugeniusza Czyża został wybudowany w 1928 r.
Przystanek EC-1
Spacerkiem za przewodnikiem uczestnicy wyprawy ruszyli w kierunku największego, pod względem gabarytu, pionkowskiego zabytku – elektrociepłowni wybudowanej w 1925 r. – który dawniej był sercem Centralnego Okręgu Przemysłowego. Słynna EC-1 niszczeje od lat, choć kryje w sobie wiele tajemnic i ciekawych historii, o których opowiadał prof. Wierzbicki. Dawni pracownicy ZTS Pronit z nutą nostalgii relacjonowali swoją pracę w zakładzie i samej elektrociepłowni oraz dzielili się wspomnieniami z lat młodości związanymi z życiem w Pionkach.
To tu wszystko się zaczęło
Marek Wierzbicki przypomniał, że w chwili odzyskania niepodległości w 1918 r. praktycznie nie istniał w Polsce przemysł zbrojeniowy. W rzeczywistości II Rzeczypospolitej kwestie obronności kraju były jednym z priorytetów. Ministerstwo Spraw Wojskowych postulowało rozwój przemysłu zbrojeniowego niezależnie od postępu ogólnego uprzemysłowienia kraju. Wynikało to z konieczności szybkiego i dostatecznego uzbrojenia armii, tak aby była zdolna do obrony granic Rzeczypospolitej. Nie istniały zakłady zbrojeniowe, brak było wykwalifikowanych fachowców oraz wyspecjalizowanego wyposażenia technicznego. Głównym źródłem zaopatrzenia wojska były więc zakupy zagraniczne oraz produkcja stopniowo organizowanych niewielkich wytwórni i warsztatów amunicyjnych. Przemysł zbrojeniowy kształtował się spontanicznie pod wpływem doraźnych potrzeb wojskowych.
Nie chcieli mostu, więc nie otrzymali fabryki
W 1921 r. Departament Przemysłu Wojennego opracował plan budowy czterech dużych wytwórni rządowych, w których miano produkować karabiny, amunicję, materiały wybuchowe i sprawdziany, oraz dwóch fabryk prywatnych – samolotów i naprawy armat. Zakłady te miały uniezależnić Polskę od importu podstawowych rodzajów broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Realizację zadania powierzono Centralnemu Zarządowi Wytwórni Wojskowych, który miał funkcjonować na zasadach przyjętych w przedsiębiorstwach prywatnych. Przemysł amunicyjny w latach 20. odczuwał chroniczny niedostatek prochu i materiałów wybuchowych. W 1921 r. władze wojskowe powołały Komitet Organizacyjno-Budowlany Wojskowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących, która pierwotnie miała powstać w Kozienicach, spełniających wymogi lokalizacyjne.
Jedynym problemem była kwestia wybudowania mostu na Zagożdżonce, przez który miała przebiegać bocznica kolejowa do nowej wytwórni. Władze Kozienic nie wyraziły na to zgody, przekreślając tym samym szansę na budowę wytwórni, którą postanowiono zatem zlokalizować w pobliskiej wsi Zagożdżon. Miejscowość położona w centrum kraju, a zarazem z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, przy linii kolejowej, w otoczeniu stawów, rzeki, mokradeł i lasu, co stwarzało dogodne warunki obronne. Była to także okolica, w której istniał nadmiar rąk do pracy. I tak przesądzono o budowie ogromnego i nowoczesnego zakładu zbrojeniowego, który zapoczątkował powstanie naszego miasta i jego dynamiczny rozwój.
Budynek dawnej Dyrekcji i wspomnienie poległych w czasie II wojny światowej
Niby wszyscy mieszkańcy wiedzą, że w trakcie konfliktu zbrojnego, pracownicy Państwowej Wytwórni Prochów i Materiałów Kruszących zostali „przejęci” przez okupanta. Jednak wielu z nich prowadziło różne akcje sabotażowe, by w jak największym stopniu zaszkodzić produkcji i ograniczyć do minimum swój udział w doposażeniu armii niemieckiej. Za takie działania groziło rozstrzelanie, areszt lub wywózka do obozu pracy.
Prof. Marek Wierzbicki przybliżył historię przejęcia zakładów przez hitlerowców w trakcie wojny. Niemcy najpierw wykorzystywali infrastrukturę i pracowników do zbrojenia swoich wojsk. Kiedy zdali sobie sprawę, że wojnę przegrywają, rozkradli wyposażenie elektrociepłowni, zniszczyli turbiny, a nawet wywieźli z Pionek osoby, które mogłyby pomóc w ponownym uruchomieniu EC-1 oraz pozostałych obszarów fabryki.
Stojąc przy pomniku poległych pracowników, uczestnicy historycznego spaceru poznali wiele ciekawych historii związanych z okresem wojennym, okrucieństwem okupanta oraz determinacją Polaków. Wspomniano również o obozie pracy, który funkcjonował na terenie fabryki do 1944 r. Większość więźniów stanowili Żydzi, którzy później zostali wywiezieni wagonami towarowymi do Oświęcimia.
Perły architektury międzywojennej
Wiele budynków mieszkalnych, wybudowanych przed wybuchem II wojny światowej, przetrwało okupację i dziś służą jako obiekty publiczne. Przyzwyczajeni do ich obecnej roli, czasem zapominamy, że kiedyś miały zupełnie inne przeznaczenie. Profesor Wierzbicki poprowadził uczestników spaceru szlakiem wyznaczonym wyjątkowymi domami.
Willa pod łabędziami i pałacyk Prota
Architektura naszego miasta jest ściśle związana z Państwową Wytwórnią Prochów i Materiałów Kruszących. Dla dyrektora technicznego fabryki wzniesiono willę w stylu włoskim. Już sam pomysł budowy tak okazałego budynku mieszkalnego miał podkreślić uznanie dla kadry zarządzającej wytwórnią. Dla dyrektora naczelnego wzniesiono siedzibę, która architektonicznie nawiązywała do willi barokowej.
Przy okazji zwiedzania pałacyku Jana Prota, uczestnicy spaceru poznali wiele szczegółów z prywatnego życia twórcy architektury naszego miasta. Pałacyk nie był wyłącznie domem mieszkalnym. Było to szczególne miejsce na mapie miasta, bo to tutaj przyjmowane były zagraniczne delegacje odwiedzające PWP. Miejsce to było także dobrze znane pracownikom fabryki, którzy zapraszani byli z okazji świąt, a także przyjmowani w sprawach zawodowych. Uczestnicy historycznego spaceru mieli również okazję zobaczyć pamiątki po Janie Berlinerblaunie ps. Prot przekazane przez rodzinę.
Hotel Lampart
Budynek Urzędu Miasta nikomu dziś nie kojarzy się z hotelem wzniesionym dla gości PWP i specjalistów oczekujących na mieszkania służbowe. Niegdyś nazywano go hotelem dla kawalerów, gdyż mogli w nim pomieszkiwać wyłącznie nieżonaci mężczyźni.
W czasie wojny mieściło się tu Gestapo, później Milicja Obywatelska, Urząd Bezpieczeństwa, a od 1954 r. Urząd Miasta.
Legionówka
Budynek „Legionówki” wciąż przypomina wszystkim o ogromnym znaczeniu niepodległości naszego kraju. Józefa Piłsudskiego nikomu przedstawiać nie trzeba, ale warto wspomnieć, że gdyby nie on, w miejscowości Zagożdżon nigdy nie powstawałby Państwowa Wytwórnia Prochu i nie rozpoczęła się budowa miasta. Odzyskanie niepodległości przyczyniło się do rozwoju kraju, przede wszystkim do rozwoju przemysłu zbrojeniowego, bo dobrze wyposażona armia jest zdolna bronić granic Rzeczypospolitej. Wiedział o tym doskonale inżynier Jan Prot, dyrektor PWP, który służył jako adiutant Józefa Piłsudskiego.
Zakończenie spaceru na Błoniach
Opowieści prof. Marka Wierzbickiego pochłonęły uczestników do tego stopnia, że nikt nie zwracał uwagi na wysoką temperaturę, długość przemarszu i czas poświęcony historii naszego miasta. Wymieniano się informacjami, zasłyszanymi historiami i ciekawostkami.
Meta wędrówki zaplanowana została na miejskich Błoniach, gdzie w cieniu drzew, przy słodkim poczęstunku, wszyscy jednomyślnie uznali, że historia naszego miasta jest niezwykle ciekawa, a prof. Marek Wierzbicki opowiada z taką pasją, że warto byłoby kontynuować spotkania. A przecież do opowiedzenia jest jeszcze wiele o naszym mieście, bo choć obchodzimy akurat 70-lecie nadania praw miejskich, to przecież pierwsze wzmianki o ziemiach, na których leżą Pionki pochodzą z 1391 roku.
Jeśli ominął cię historyczny spacer, to możesz zapoznać się ze „Szkicami z dziejów Pionek” dostępnymi na stronie Radomskiej Biblioteki Cyfrowej.